Axl klepnął
mnie po ramieniu. Nie wiem co to miało oznaczać, ale oddałam mu waląc go z
pięści w ramie.
- Ała –
jęknął.
- Hahaha... –
zaśmiałam się.
W tym samym
czasie Jeffrey oderwał się od mojej przyjaciółki i spojrzał na mnie. Zignorowałam
go. Rudy zrobił tak samo jednak jego wzrok mówił sam za siebie, nie był
zadowolony. On jest jak baba, nie dawno to się cieszył, że przyjechałam, a
teraz to się irytuje. Co za ruda małpa? Siadłam na huśtawce, gdzie nikogo nie
było.
Dlaczego
James do mnie dzwonił? Dlaczego oni się całowali? O co chodzi Willowi? Nie
pojmę tego… Chyba.
Rudzielec
siadł na krześle naprzeciwko Marry i Jeff’a. Nosz debil wgapywał się we mnie,
jak dziecko w marionetkę. Wymienili kilka słów między sobą i chwile później brunet dołączył. Przyjaciółka
wstała z miejsca, podeszła i usiadła obok mnie. Chłopaki odwrócili się, zaczęli
o czymś dyskutować. Nie chciało mi się w to wsłuchiwać. Spojrzałam na brunetkę,
uśmiechnęła się do mnie.
- Nie
zapytasz się dlaczego całowałam się z Jeffym? – spytała z nie schodzącym z jej
twarzy zacieszem.
- Nie. –
odpowiedziałam z obojętnością.
- Dlaczego?
- Bo
szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to, a i tak chłopaki kiedyś się wypaplają.
Zwłaszcza jak Will się dowie o co chodzi,
to wypapla mi wszystko. – ponownie obojętność w głosie.
- Jeju co
ty taka obojętna się zrobiłaś. Kto dzwonił? Duff?
- Nie,
James.
- Oj
zakochańcu nie przejmuj się nim.
- Niby
dlaczego mam się nie przejmować? On był fajny i to naprawdę. Marry ja bez niego
nie wytrzymam. Mimo, że minęły 2 dni to ja za nim tęsknię... – zaczęłam swój
monolog. W trakcie byłam blisko rozpłakania się, ale obyło się bez zbędnych
łez.
Resztę dnia
nie chciało mi się ruszyć tyłka i odprowadzać chłopaków do domu. Po dwóch godzinach
namawiania, mój upór się ulotnił. Wyszliśmy z podwórka, najpierw podprowadziliśmy
Jeffa. O dziwo się nie całowali tylko on uśmiechnął się do niej, a ona na niego
spojrzała, podeszła do mnie, wzięła mnie pod rękę i poszłyśmy podprowadzać
Will’a, który zrobił tak samo jak przyjaciółka. Jestem w środku! Jestem w
środku! Oł yeah! Szliśmy nawijając całą drogę i po całej drodze tak że
samochody musiały trąbić aby mogły przejechać. Ale znając rudego to on zaczął
im wystawiać środkowy palec, ja się dołączyłam. Co mi tam i tak nie mam za
fajnej opinii wśród sąsiadów. W końcu brunetka zaprotestowała naszym poczynaniom i
zwróciła na nas uwagę. Jak śmie? My się tutaj dobrze bawimy, a ona nam
przeszkadza. Ja jej nie przeszkadzałam jak się całowała z Izzym.
- To już
tu? – zawołałam widząc dom Williama.
- Tak to
tutaj. – rzekł rudzielec. – A teraz chodź się pożegnać.
Bez żadnych
protestów podeszłam do niego i się do niego przytuliłam, objął mnie rękoma.
Chwilę później lekko odsunął i mnie pocałował. On mnie pocałował? Czy ja mu na
to pozwoliłam? Brunetka zaczęła klaskać, a mi zrobiło się głupio. Osunęłam się
jak najdalej od niego, założyłam ręce na piersi. Tak stałam dopóki się nie
odezwał.
- Ale o co
ci chodzi? – zapytał poważnym tonem.
- Czy ktoś
pozwolił ci mnie całować? – zadałam pytanie wścibskim tonem.
- Nie, ale
co w tym złego?
- To, że ja
ci nie pozwoliłam.
Potraktowałam
to z humorem. Co będę gniewać się i złościć na takiego głupka. A niech ma
jednego buziaka. Co mi tam szkodzi? Nie zaszkodzi i dobra. Pokręciłam głową
uśmiechając się do nich. Chwilę później poszłyśmy do domu śmiejąc się z nas samych.
Wieczorem,
przed pójściem spać zachowywałyśmy się jak małe dzieci. Dosłownie tak jak wtedy
kiedy mieszkałam jeszcze w Seattle. Zamiast schodzić ze schodów to zjeżdżałyśmy
z nich, zamiast jeść normalną kolacje to mama zrobiła nam taką jaką jadłyśmy tam
kiedy u siebie nocowałyśmy, czyli kanapki z zerem białym i miodem do tego
ciepła herbata z cytryną. Tak jedząc oglądałyśmy koncert Jimiego Hendrixa,
później Stonsów dopóki aż nie zasnęłyśmy przy jednej z ostatnich piosenek.
Wstałam
cała obolała na kanapie w salonie. Kanapie którą kupiliśmy jakiś miesiąc temu z
chłopakami. Ach te wspomnienia… Marry już nie było, a właściwie to rozmawiała z
moją mamą w kuchni. Zaszłam tam trzymając się za plecy jak jakaś stara babcia z
reumatyzmem, brunetka zaśmiała się, matka podeszła i zapytała co zjemy.
Powiedziałam, że nic mi się nie chce. To mama zaczęła mi prawić kazanie na
temat dlaczego mam jeść śniadania i że będę gruba. Powiedziałam jej o mojej
wadze na co ona się zdziwiła.
- Dziecko
ty musisz coś jeść! – zaprotestowała.
- Mamo, nie
muszę jeżeli nie chce.
- Prawda,
dzieci nie wolno zmuszać do jedzenia. – powiedziała przyjaciółka, uśmiechnęłam
się do niej za to że mnie jakoś broni w tej sprawie, bo z matką się nie
dogadasz.
- Tak, ale
ona musi coś zjeść, jest za chuda.
- Mamo... –
rzekłam z irytacją.
- Nie mamo,
tylko zrobię wam naleśniki, a wy w tym czasie pójdźcie do salonu, albo z Roxy
na podwórko.
- Dobrze,
ale z masłem orzechowym, ok ? – zaproponowałam. Marry pokiwała głową, że też by
chciała.
- Tak,
dziewczynki, a teraz wynocha mi z kuchni. Sio, nie widzę was. – wygoniła nas z
kuchni.
Poszłyśmy
do salonu, tam gadałyśmy o różnych rzeczach. Nagle przyjaciółka zaczęła temat
chłopaków. Szczerze mówiąc nie chciałam o tym gadać.
- Reb muszę
ci coś wytłumaczyć...Pewnie się za to na mnie złościsz. – zaczęła.
- Ale niby
za co? Jak ja się na ciebie nie złoszczę, Marry. – upewniłam ją. Jednak on się
uparła, że jestem na nią zdenerwowana.
- Ale mi to
ciąży w głowie.
- No dobra.
– westchnęłam.
- No dobra
dziewczynka, a teraz słuchaj... – zaczęła. – Wszystko zaczęło się od tego kiedy
ty poszłaś odebrać telefon od Jamesa. Ja z Jeffrey’em założyliśmy się, ze
jeżeli Will poleci za tobą i z tobą też wróci to ja go pocałuje, a jeżeli przed
tobą to odda mi swoją butelkę. Kiedy już wychodziliście my to usłyszeliśmy i
było pewne, że on wygrał i będę musiała go pocałować. Później jak zobaczyliśmy
wasze cienie obok domu, to westchnęłam i nie chętnie go pocałowałam. Potem
dopiero zauważyłam ciebie i Will’a, a Jeff się odsunął. Tak było. Musiałam się
tobie wygadać, bo w końcu jestem twoją przyjaciółką, oni tak samo.
- Rozumiem,
ale… Dlaczego on się o to założył? – zapytałam patrząc na podłogę.
- Mnie o to
nie pytaj. Zapytaj jego co mu chodziło po głowie, kiedy się ze mną zakładał.
- Ok. To
jak będę się z nim widzieć to się zapytam.
- Rebecco,
Marry, chodźcie na śniadanie! – zawołała mama z kuchni wystawiając głowę przez
drzwi tym samym przerywając naszą rozmowę.
- Już! –
odkrzyknęłam. – Chodź, idziemy bo nie da nam spokoju.
- Ok. –
powiedziała z uśmiechem na twarzy. Poszłyśmy do kuchni, siadłyśmy przy stole i
zajadałyśmy pyszne naleśniki mojej mamy.
- Ale
dobre. – rzuciła brunetka z pełną buzią. Roześmiałam się, ona po mnie.
- Mogłabyś
mi oszczędzić takich widoków. – powiedziałam przez śmiech. My to nigdy nic nie
traktowałyśmy na poważnie przy jedzeniu.
Po posiłku
zebrałyśmy się na łąki z moim psem. Brunetka go uwielbiała, miałam go już przez
przyjazdem do tej wiochy, kupili mi ją rodzice na moje 3 urodziny, tak obym
mogła z kim rosnąć i bawić. I tak było, wraz jak ona rosła ja tak samo.
Matka dała
mam aparat abyśmy mogły porobić sobie zdjęcia. Taka pamiątka z wakacji.
Napstrykałyśmy całą kliszę zdjęć. Przyprowadziłyśmy psa do domu, mama wyjęła
mam kliszę, zapakowała tak abyśmy nie naświetliły jej w czasie drogi do
fotografa. Także poszłyśmy do niego, i wywołałyśmy zdjęcia, które miały być
gotowe na 18 dzisiejszego dnia. W tym czasie kiedy nasze „ pamiątki” się
wywoływały poszłyśmy do parku, nad rzekę i po sklepach. Kupiłyśmy jedzenie na
tą noc. Mnóstwo słodkiego, słonego, kwaśnego oraz picia. Trzymając po dwie
reklamówki w rękach doszłyśmy do domu. Dostałyśmy opierdol o to, że za dużo
kupiłyśmy i się spasiemy jedząc to w nocy. Matka, oj matka nie przesadzaj.
Aa to taki chuj - Izzy się z nią założył. ; o Tak szczerze mówiąc to bym na to nie wpadła, wiesz ? Na początku myślałam, że najzwyczajniej w świecie Stradlin się napalił, czy coś, a tu takie zaskoczenie.
OdpowiedzUsuńI myślałam, że Reb zrobi im awanturę, a tu kolejny szok. ; o
Czyli ... już nie nadążam. o.O
Jest James, tak? I jest Izzy... chyba. A Axl chyba czuje coś do Rebecci, tak? Ale ona ma to w dupie. Za to czuje coś do Jamesa... A Izzy to kolega. Kurwa, weź to wytłumacz, kobietoo. ; P
Jeju co tu tłumaczyć. Bo piszesz jak jest.
Usuńhmm...zastanawiam sie ale kurwa podoba mi się :D fajnie sie zaczyna nadrabiam powoli twojego bloga
OdpowiedzUsuńps zapraszam do nas:P
http://whole-whotta-love.blogspot.com/
woow :> podoba mi się !
OdpowiedzUsuń+ nowy rozdział u mnie: http://gunsnroses-story.blogspot.com/2012/11/14-years-rozdzia-3.html
ten zakład był chamski. no może tylko ja mam takie odczucie, ale nienawidzę zakładów, więc to może dlatego.
OdpowiedzUsuńta scenka, kiedy Rebecca opowiadała Marry o Jamesie, że za nim tęskni, że nie potrafi bez niego wytrzymać była taka słodka i wzruszająca, ale jednocześnie dosyć smutna. :<
czy będą razem to nie wiem, ale wydaje mi się, że raczej się spotkają. NO I NAROBIŁAŚ MI TAKIEJ OCHOTY NA NALEŚNIKI, ŻE NIECH CIĘ CHUJ STRZELI. :< XD
ok, pozdrawiam, całuję i zapraszam na ostatni rozdział "Unnamed Feelings" http://all-roads-lead-to-hollywood.blogspot.com/
Świetny rozdział! I naleśniki były! :3 Po przeczytaniu ów notki mam już mniejszy zamęt w głowie, gdyż trochę się wyjaśniło. Reasumując: Izzy i Marry całowali się dla zakładu, Reb wzdycha do Jamesa, Axl do Rebecci (tak, ja już jestem tego prawie pewna!), a na pojawienie się Duffa na razie trzeba poczekać. Dlatego też wytrwale czekam! :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszaaaaam strasznie, że dopiero teraz komentuję!
OdpowiedzUsuńKurde ile się działoooo, głowa mała.
Ten zakład do jakiś pokręcony xd czyżby Izzy wiedział, że tak będzie i specjalnie "zaproponował" ten pocałunek? Marry mu się podoba?
Taaa, nie dość, że naleśniki to jeszcze masło orzechowe i weź tu kurde teraz zaśnij xd może jakoś wytrzymam do jutra :D
czekam na następny!
Nie, nie podobna, al;e specjalnie się założył. Zaśniesz zaśniesz. Czy ja wszystkim muszę robić takiego smaka na naleśniki? Chyba tak.
Usuńspoko, dałam radę i usnęłam :D
Usuńkurde wstawiaj szybko następny rozdział bo aż ciekawość mnie zżera...
Rozdział 4 :) http://gunsnroses-story.blogspot.com/2012/11/14-years-rozdzia-4.html
OdpowiedzUsuńzapraszam, a ty pisz pisz pisz ! ;3
Rozdział 5 u mnie :>
OdpowiedzUsuńhttp://gunsnroses-story.blogspot.com/2012/11/14-years-rozdzia-5_7118.html
zapraszam, no i czekam na twój :)
witam, witam! zapraszam do mnie na nowy rozdział! :)
OdpowiedzUsuńhttp://living-in-a-fucking-dreams.blogspot.com/
u mnie taki drobiazg o nowym opowiadaniu. :) http://all-roads-lead-to-hollywood.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń