Nie daję już rady. Na prawdę. Z pisaniem. Nie ważne. Musiałam skończyć ten rozdział przed świętami. Myślę, że pojawi się coś jeszcze świąteczny na blogu z Wiki.
Przepraszam, ale już nie chciało mi się poprawiać. Nie wyrabiam z tym wszystkim.
Zapraszam do czytania. Całkiem możliwe, że dodam jeszcze dzisiaj notkę na drugim blogu :).
Oh, no moglibyście się ujawnić wszyscy, bo mam wrażenie, że nikt tego nie czyta i że się na minie po obrażaliście.
Życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt Bożego Narodzenia z Gunsami i Metalliką :). A co. Niech Wam Gunsi pod choinkę wpełzną i śpiewają White Christmas :D
- To nie fair! - krzyknął Izzy.
- Dlaczego? - zapytałam z miną niewiniątka.
- Bo ty byłaś z Rosem, a ja sam - jęknął.
- A co? Zazdrosny jesteś? - podeszłam do niego z niegrzecznym uśmiechem tak blisko, że się zakłopotał. Nie wiem o co mi chodziło.
- Nie - pokręcił głową, a ja stanęłam najbliżej jak mogłam na przeciw bruneta i patrzyłam mu w oczy. - Nie mogę być zazdrosny... W końcu... - spojrzał na mnie. - Ej, nie patrz się tak na mnie... - zawołał, a rudzielec wybuchnął śmiechem.
- Dlaczego? - zaśmiałam się i odsunęłam od chłopaka. Tak sumie to mi też nie było wygodnie stać jakieś 5 centymetrów od twarzy chłopaka.
- Bo to... na przykład... dziwnie wygląda - zaproponował Axl już uspokojonym tonem.
- Ano tak - wyszczerzyłam się. - Wiecie co?
- Co? - odpowiedzieli mi pytaniem razem. To tak jak kiedyś było. Tak jak wtedy, kiedy mieliśmy te 15, czy 16 lat.
- Napiłabym się gorącej czekolady - powiedziałam i w tym samym momencie siadłam po turecku na śniegu.
- Stradlin, co ty na to, że pójdziemy do ciebie na czekoladę za to, że przegrałeś? - zapytał złośliwie Axl.
- Ej, no! - oburzył się.
- Co "ej"? Osobiście uważam to za zajebisty pomysł - stwierdziłam. Zawsze jak tylko była okazja do wypicia gorącej czekolady, a nie flaszki to szliśmy właśnie do niego, do Jeffrey'a. Jego mama robiła najlepszą czekoladę na świecie. - Od zawsze przecież pijemy u ciebie, co?
- No tak. A jakby teraz było inaczej?
- Ale gdzie? U mnie to da się tylko pić flaszki po kryjomu, a u Axla jest zawsze awantura, że przyprowadza mnie do domu. I jego ojczym twierdzi, że moje towarzystwo jest dla niego złe... - to się nazywa przegadać Larsa. Nawalałam im monologiem chyba przez jakieś 5 minut.
- No i co z tego? - chyba nam się koleżka zirytował. Gratuluje, nie powiem.
- To to, że idziemy do ciebie - powiedziała ruda Axlownica i ze złowieszczym uśmieszkiem wziął mnie na ręce.
- Co ty ze mną robisz? - zapytałam kiedy ogarnęłam, że wiszę w powietrzu. No tak bardzo fajnie. (Tak bardzo pieseł, kurwa)
- Niosę cię do domu - odpowiedział.
- Ale po chuja? - oburzyłam się. Chciałam żeby mnie puścił. - Mógłbyś mnie puścić?
- Po co?
- Bo mam nogi i mogę sama pójść. Po co mamy iść do domu?
- Żebyś się przebrała i potem idziemy do Stradlina - odpowiedział stawiając mnie na werandzie tuż przed drzwiami wejściowymi.
- Nie idziemy do mnie - zaprotestował brunet, a ja miałam otwierać drzwi.
- Jak to nie jak tak...
- Nie idziemy - znowu. No ale... My chcieliśmy iść do Izzy'ego na tą czekoladę, a on nam nie pozwala.
- Ej, Axl. Chodź na chwile... - otworzyłam frontowe drzwi na oścież.
- Po jakiego? - zapytał bez entuzjazmu. Nie to co kiedyś. Kiedyś to by mu się te jego zielone oczy zapaliły. A teraz? Teraz miał wyjebane tak samo jak Izzy.
- Żeby głupi miał zagadkę - na mojej twarzy pojawił się głupi uśmieszek żartownisia. Oj, czułam, że nie będzie najlepiej. W sumie to tylko agresywny Axl. - No chodź. Muszę ci coś powiedzieć.
- Co?
- Chodź to ci powiem - nalegałam. W końcu się zgodził. No tak, w mojej głowie rodził się plan, ale kiedy przeszliśmy przez próg domu wszystko wyleciało mi z głowy.
- Co tam? O co chodzi? - teraz się wreszcie doczekałam jakiejkolwiek reakcji, innej od tej w stylu Stradlina.
- O kurwa! Zapomniałam! - Prawie co nie krzyknęłam. Jak dobrze że mama była w domu, ale zarazem źle. Rudy się zirytował. Wyczytałam to wszystko z jego twarzy. - Ej, nie obrażaj się. Nie moja wina, że mam taki ulotny mózg i wszystko zapominam - mój przepraszający wzrok musiał go jakoś udobruchać.
- Zaproś Izzy'ego do środka, co?
- No jasne - w końcu nie będzie stał pod moimi drzwiami i nie będzie marzł. - Hej, ty chodź do środka - zawołałam go. Pełna kultura.
Wszedł do środka. Oboje się rozebrali z kurtek. Matka oczywiście musiała ich zagadać w między czasie kiedy ja pobiegłam do pokoju i się przebrałam w pierwsze lepsze ubranie jakie tylko dorwałam z szafy.
Akurat tak mi się śpieszyło, że nakładałam bluzkę schodząc ze schodów.
- Widzę, że jakieś striptize urządzasz swoim kolegom - zaśmiała się matka, a ja zaczerwieniłam. Zachowuję się jak jakaś dziewica.
- Nie prawda - powiedziałam jak małe obrażone dziecko. - Ja się tylko śpieszyłam.
- Dobra, dobra - wtrącił się Axl.
- No to pora na nas - brunet wstał z kanapy, a ja się zdziwiłam.
- Tak? Już? Myślałam, że dłużej zostaniemy u mnie?
- No chyba nie... - znowu wtrąciła się ta ruda małpa, ale jakoś nie przejęłam się tym.
- To idziemy - wyszczerzyłam się i poszłam do przedpokoju zakładać moje glany, które były zimne i tak jakby mokre. Chłopaki wstali z kanapy i zrobili to co ja.
- Cześć mamo! - krzyknęłam otwierając drzwi frontowe.
- Do widzenia pani Green! - za mną powiedzieli chłopaki.
- Cześć! Miłej zabawy dzieciaki! - zaśmiała się. Przecież nie byliśmy już dziećmi. Mieliśmy po 20 lat, to jakie z nas dzieci? Żadne.
- To pa!
Trzasnęłam drzwiami i poszliśmy do Izzeusza na gorącą czekoladę. Droga była wyjątkowo krótka, gdzie zawsze nie mogliśmy dojść do domu chłopaka. Mimo całej tej wiejskiej, krzywej i 10 milowej drogi nic nie odczułam, nie pośliznęłam się ani nie skręciłam kostki.
- Dzieeeeeń Dobryyy - do domu pierwszy wpadł Rose. Zero kultury.
- Cześć chłopaki - przywitała nas mama gdzieś z wnętrza domu. Roześmiałam się cicho. Sam Izzy wpuścił mnie pierwszą do domu.
- Dzień dobry pani Isbell - powitałam ją rozweselonym głosem.
- Oh, cześć Rebeko, nie wiedziałam, że jesteś u nas, w Lafaytte - pojawiła się w przedpokoju z uśmiechem na twarzy.
- Reb! Reb jest z Izzym! - usłyszałam krzyki braci Izzy'ego.
- Nie ze mną, tylko z nami - sprostował brunet. - Jest jeszcze Axl.
- Ach, no tak - burknął starszy z braci wyłaniając zza ściany. Zaraz po nim ten młodszy. Pozmieniali się nie do poznania przez te 5 lat.
- Mamo, bo wiesz... - zaczął sztucznie nieśmiałym głosem.
- Chcecie czekolady, co nie? - popatrzyła na nas wyczekując odpowiedzi.
- Tak - odpowiedzieliśmy we trójkę.
- Lećcie do pokoju Jeffreya, a jak będzie czekolada gotowa to was zawołam - uśmiechnęła się do nas.
Tak jak mówiła, może nie dosłownie, ale poszliśmy do pokoju. Rozgościliśmy się w nim i chwilę później zaczęliśmy się rzucać wszystkim co wpadło w nasze ręce. W taki oto sposób rozwaliliśmy pół pokoju bruneta śmiejąc się jak wariaci. Co nas dopadło to sama nie wiem. Ale było to fajne i każdy z nas cieszył ryja.
- Co my tutaj zrobiliśmy? - zapytałam ogarniając zrujnowany pokój wzrokiem. Na prawdę wyglądało to masakrycznie. Ściany były zarysowane na różne kolory czerni i szarości. Na łóżku został sam materac. Kartki porozrzucane były po całym pokoju a podłodze, biurku i szafach. Same biurko było w krytycznym stanie.
- Niech ktoś wzywa biurkowe pogotowie - zawołał Axl.
- Już dzwonię - odpowiedziałam.
- Nie musisz. Już jedzie - powiedział Jeff i zaczął udawać pogotowie. Zaczęliśmy się śmiać.
Jednak taka atmosfera nie potrwała za długo. Do pokoju wpadł młodszy z braci Isbell.
- Mama was woła na dół - powiedział i zaczął oglądać się po pokoju. Przestaliśmy się śmiać. - Co tutaj się stało? - zapytał spoglądając raz na mnie, raz na Izzy'ego.
- Yyyyy... - zacięliśmy się we trójkę w tym samym czasie. Musiało to zabawnie wyglądać.
- Ej, tylko nic mamie nie mów, co nie? - wyskoczył nagle Jeffrey.
- Jasne, tylko chodźcie a dół, bo ona was woła od dobrej chwili - uśmiechnął się i pobiegł na dół. Takie miłe dziecko.
Wstaliśmy z podłogi, przemieściliśmy się do kuchni, na dół domu i rozsiedliśmy się na krzesłach przy stole. Rodzicielka podała nam kubki z gorącą czekoladą. Chwile później wyszła z pomieszczenia.
Spodziewaliśmy się najgorszego. Przynajmniej ja.
Rozdział dobry, w sumie jak zwykle. U Ciebie nie ma posta bez akcji.
OdpowiedzUsuńOpieprzyłabym Cięza to Twoje ,,nie wyrabiam", ale zupełnie rozumiem zastój weny/ brak czasu/ chęci/ nastroju... Czy czegoś tam xD. Nie jestem wróżką no nie wiem!
No dobra. Mam nadzieję że to co napisałam nieco wyżej było choć odrobinę zrozumiane.
No i jeszcze: z okazji świąt życzę dużo zdrowia, szczęścia, Metalliki, Gunsów, pomyślności, weny itepe itede. Aaa... No i szampańskiego Sylwka, ma się rozumieć :D
Tutaj jest brak wszystkiego oprócz weny.
Usuńo dzięki za życzenia i wzajemnie :D
Gorąca czekolada... przez Ciebie najbliższy tydzień będę myśleć tylko o niej xD Striptizy zawsze spoko. ,, Zachowuję się jak jakaś dziewica" wiesz co? Sram przez to ze śmiechu. Serio xd no nie ważne, dosyć pierdolenia. Wesołych świąt i duuużo dużo weny :3
OdpowiedzUsuńJa jak to pisałam to piłam samą gorącą czekoladę.
UsuńDzięki, wzajemnie :D
Ej, ej, ej, tylko nie mów, że nie wyrabiasz. Nie widać tego po wpisach, ale cóż, może tak jest. Tylko się nie poddawaj, masz Nas, Twoich kochanych czytelników, którzy by Cię znaleźli, wypatroszyli i porozwieszali Twoje flaki na choince zamiast łańcuchów, jakbyś przestała pisać. Chyba zacznę się martwić o moją wyobraźnię. No nic. Dasz radę! C:
OdpowiedzUsuńPierwsza koleżanka ma rację, w każdym rozdziale jest jakaś akcja, a to bardzo dobrze.
Gorąca czekolada u Izzy'ego. Fajne to, przypomina mi takich zajebistych przyjaciół, którzy są ze sobą na dobre i na złe.
Dobra, a z okazji nadchodzących świąt, chciałabym Ci życzyć rodzinnej, niesztucznej atmosfery, pijanego i (nie)zapomnianego Sylwestra, szczęśliwego Nowego Roku, jakiegoś świetnego koncertu w nowym roku i tego, żebyś tu z Nami wytrwała. Wesołych Świąt!
~ K.
Dzięki za życzenia i wzajemnie. Nie umiem składać życzeń :)
UsuńJak zawsze świetny rozdział :D Nie mam teraz czasu na bardziej konkretny komentarz, bo święta, sprzątanie i w ogóle, więc skomentuję lepiej później. Ale bardzo mi się podobało ^^
OdpowiedzUsuńNo spoko. Wiem co to te świąteczne sprzątanie :). Mnie ogarnęła aura świątecznego sprzątania już w środę, a w poniedziałek kończyłam :P
UsuńŻal, żal rozdział mam. XDDD
OdpowiedzUsuńhttp://xxangryxxagain.blogspot.com/2014/01/rozdzia-23.html#comment-form