piątek, 5 października 2012

Rozdział 5 cz.4


Dobra także dodaję kolejny rozdział po 2 tygodniach. Dopiero. Życie jest beznadziejne, ale mniejsza o to. Dzisiaj piszę na bieżąco, gdyż i ponieważ moja koleżanka zabrała mi mój zeszyt z opowiadaniem i nie mam jak przepisać. Ten człowiek mnie rozwala swoimi tekstami, ale jak na razie mam ochotę ją zabić. Także przechodzę do pisania rozdziału, bo więcej nie mam wam do zakomunikowania. I tak było to nudne.
Jeszcze mam jedną prośbę:  wpisujcie się do zakładki informowanych, bo nie chce mi się szukać po całym blogu i potem włazić. Wiem, jestem leniwa. Oraz jakbyście zauważyli jakieś błędy to PISAĆ.


Szybko poszłam do drugiego pokoju i tam na spokojnie ubrałam się. Siadłam na łóżku obok Duff'a.
- To mogę cię przytulić? - zapytał krótko z uśmiechem na ryjku.
- No dobra.
Przytulił mnie, ale puścić to mnie nie chciał. Miałam widok na wychodzącą z łazienki Jennifer, także zauważyłam jej wściekłą minę, fuknięcie i głośne trzaśniecie drzwiami. Szatyn momentalnie podskoczył puszczając mnie ze swych objęć, spojrzałam na niego trochę ze zdziwieniem i z zakłopotaniem. Wzruszył zamianami i dalej siedział jak pojebany na tym łóżku.
- Czego do niej nie idziesz? - zapytałam.
- A po co? Przecież strzeli focha i zaraz przyjdzie z sapami do nas, że niby co my robiliśmy.
- Czyli chcesz powiedzieć, że...
- Tak jest głupia i trzeba jej wytłumaczyć, że przytulanie to też przyjazny gest.
- Ona tak zawsze?
- Tak, a nawet czasami gorzej.
- To ja ci współczuje takiej dziewczyny.
Tak jak się spodziewałam i jak mówił Duff zjawiła się panna obrażalska i zaczęła drzeć mordę na nas. Chłopak chciał wytłumaczyć co się stało, ale bez szczegółów. Wiadomo jakich. Ale ona go spoliczkowała, a mnie wyzwała od kurw, szmat i takich innych, gdzie to ja mało co się nie rzuciłam na nią. Właściwie to ona szybko wyszła i nie zdążyłam jej złapać. Ze zrezygnowaniem siadłam na swoim łóżku i założyłam ręce na klatkę piersiową. Kolega przez cały czas tarł dłonią swój policzek, na ten widok tylko pokręciłam głową.

Poczułam jak mój żołądek domagał się jedzonka, a od wczorajszej kolacji nic nie jadłam, czyli jakieś 13 godzin. Brawo dla mnie. Wstałam z mebla i polazłam do lodówki, którą mieliśmy w pokoju, wyjęłam musli i jogurt i musli. Wymieszałam składniki  i posiliłam się, byłam napchana. Za godzinę był obiad, a ja ledwo co chodziłam. Na tak nie ma to jak przeżarcie. Położyłam się na łóżku i nawet nie miałam ochoty wstawać z niego. Zielonooki wstał, pożegnał się i wyszedł.

 Po tej godzinie leżenia poszłam na obiad i jakoś go zjadłam. Dzisiaj mieliśmy zajęcia edukacyjne, czy jak to się tam zwie. Wróciłam z Marry do domku gadając o tym co się z nią stało.
- No, ale naprawdę. Przecież wiesz, że ja taka nie jestem.
- No na pewno.
- Tak, to mam ci powiedzieć co robiliśmy? - zapytała z lekkim zdenerwowaniem.
- Tak.
- Wyszliśmy z domku zaraz po tym ja wy zaczęliście pić, chodziliśmy po całym ośrodku i rozmawialiśmy na różne tematy. Padł temat ciebie, Duff'a i Jeny, odpowiedziałam mu, że ja się do was nie wtrącam i, że miedzy wami nic nie ma. To się zapytał dlaczego on ciebie całował, westchnęłam oraz powiedziałam, że był pijany i nie pamiętał co robił. Po tem całą noc spędziliśmy u niego w domku, ale nic nie było. Graliśmy w karty, a ja padłam po 10 razie, zasnęłam. Dave obudził mnie o 7 rano, nie wiedziałam co tam robię, ale on wszystko mi wytłumaczył i poszliśmy na śniadanie. Na nim nie było dwóch trzecich ludzi z koncertu i kierowniczka uskuteczniła mowę związaną z ostatnim takim wypadem na koncert na tych koloniach. Poprosiła wszystkich obecnych koncertowiczów do siebie po śniadaniu dostaliśmy opierdol. I tyle było. A do obiadu siedzieliśmy we dwoje i przeprowadzaliśmy rozmowę na temat wczorajszego koncertu.
- Tyle? -zapytałam zdziwiona.
- Tak.
- A ok. Nie potrzebnie się czepiałam. Przepraszam.
- Oj nic się przecież nie stało.

Chwilę później poszłyśmy we dwie do grupy na zajęcia. Hipiska siadła obok swojego kolegi, ja natomiast pomiędzy Duff'em i Jamesem.
- Proszę pani co będziemy robić? - padło pytanie od jakiegoś bruneta.
- Siedzieć i gadać. - odpowiedziała tak, że ledwo co ją zrozumiałam. Spojrzałam na nią z jakimś obrzydzeniem na co chłopaki odpowiedzieli śmiechem.
- Ha ha bardzo śmieszne.- powiedziałam wywracając oczami.
- Nie wywracaj tymi oczami. - skomentował James.
- To ty się odzywasz?
- Tak. Wyglądasz jak dziewczyna Duff'a.
- Dziękuje. - powiedziałam sarkazsycznie.
- Proszę cię bardzo.
- To był sarkazm.
- Wiem, aż taki głupi to ja nie jestem, co?
- Nie wiem jeszcze cię nie poznałam także mnie o to nie pytaj.
- A no ok, rozumiem. - rzekł zrezygnowany.
- Ale wiesz możemy się jeszcze poznać. - zaproponowałam. - I bardzo bym chciała to zrobić. - dokończyłam w myślach.
- Nawet dobry pomysł. - powiedział zaciekawiony, uśmiechnęłam się.
- Czy ja dobrze słyszę? Czy wy razem gadacie? - zapytał szatyn siedzący po lewej stronie mnie.
- Tak, dobrze i nie przesłyszało ci się. - powiedziałam tak jakby na zapas.
- Fajnie, że odpowiedaiłaś na moje pytanie jeszcze zanim je zadałem. TY! CZYTASZ! W! MYŚLACH!
- Nie, po prostu cie poznałam i wiem jakich pytań mogę się po tobie spodziewać.
- Aha.
- Gorzej niż baba. - skomentowałam.
- Dlaczego?
Nie odpowiedziałam, tylko posłałam mu chytry uśmieszek po czym odwróciłam się od niego. I rozmawiałam z Jamesem. Nagle wychowawczyni zaczęła przemowę na temat wczorajszego koncertu i naszego zachowania. Miałam to w dupie i nie słuchałam. Ważne było to, że istniałam niż wywody jakiejś głupiej baby po 40-tce.
- Proszę pani można do toalety? - zapytałam wstając z miejsca. Grupa roześmiała się, lubiłam kiedy to robiła.
- Tak, idź Rebecco.
Pochyliłam się nad blondynem i zapytałam, czy nie poszedł by ze mną. Posłał mi minę w stylu "chyba cię pogięło", poprawiłam wypowiedź mówiąc mu, ze idę się przejść, bo nie chce mi się jej słuchać. Odpowiedział mi,że zaraz. No ok. Poszłam niby pod domek, a kolega mnie dogonił. Tak przez pół godziny siedzieliśmy na schodkach i prowadziliśmy konwersację na temat nas samych.
Przyszła Marry i oznajmiała nam, że zebranie rodziny kolonistów się zakończyło. Odetchnęłam z ulgą.

Reszta czasu minęła szybciej niż sobie wyobrażałam. Po ostatnim posiłku chciałam zadzwonić do Will'a, bo chłopak się stęsknił za mną. Biedaczek. Świeżo po 9 dostałam się do telefonu. Wybrałam numer do jego domu. Odebrała jego mama, miła kobieta. Zawołała mego przyjaciela, na początku nie chciał rozmawiać, bo nie wiedział kto dzwoni, a później jak się rozgadaliśmy to nie mogliśmy skończyć. Dopiero kiedy kierowniczka zaczęła mnie wyganiać to pożegnałam się z nim i rozłączyłam. Trochę szkoda mi było kończyć rozmowę, bo samo naszedł najfajniejszy temat do rozmów. Ciągle wspominał, że tęskni za mną co mnie zdziwiło. I chyba wyczułam jakieś uczucie w stosunku do mnie z jego strony. Ale mniejsza o to.


Dzisiaj tyle. Nie wiem kiedy dodam następny i tu jest problem. Hah jak ja uwielbiam swoich rodziców. Przypominam o zakładce informowani. Super ie mogę na miesiąc wchodzić na kompa. Pozdro. Także wiecie kiedy będzie następny. :/

6 komentarzy:

  1. Nie mam pojęcia jakim cudem, ale... Zapraszam na nowy, 30 rozdział mojego opowiadania, na : http://www.out-of-the-game.blogspot.com/
    Jeśli ktoś chce zrezygnować z powiadamiania, proszę powiedzieć, przestanę.

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu znalazłam czas na przeczytanie rozdziału! Wybacz, ze dopiero teraz, miałam masę zajęć.
    Odnośnie nowej notki, to tak jak reszta rozdziałów, podoba mi się i to bardzo :) Szkoda tylko, że nie napisałaś o czym rozmawiała z Willem, ale nic się nie dzieje, dobrze jest :P
    Rebecca to fajna dziewczyna, podoba mi się.
    A co do Jennifer to mam nadzieję, że Duff przejrzy na oczy i ją zostawi :F
    Poinformuj mnie o następnej notce! Pozdrawiam!
    Korzystając z okazji to chciałam Cię zaprosić do mnie, dodałam nowy rozdział, tak więc miło by było gdybyś zajrzała i zostawiła jakiś ślad po sobie :P
    http://living-in-a-fucking-dreams.blogspot.it/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, rozumiem Cię. Sama nie mam ich mało, a czas płynie szybko, za szybko.

      Usuń
  3. Zapraszam na rodział 7 na http://during-the-november-rain.blogspot.com/ . ^^

    ps. Sorrki, że tak późno informuję ... tak się złożyło, niestety.
    I ten, ... poczebuję jeszcze troszku czasu .. w sensie, że muszę go znaleźć na przeczytanie twojego rozdziału. ^^ Mam nadzieję, że w tym tygodniu się wyrobię. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, nie wiem czy czytasz mojego bloga, czy też nie, bo nie pamiętam xd ale jeżeli tak, to wybacz zapomniałam powiadomić o nowym rozdziale, dodanym 15 dni temu ;___;

    OdpowiedzUsuń
  5. "wyjęłam musli i jogurt i musli." :D Musiałam. xD
    Tak, niech Reb zaprzyjaźnia się z Jamesem. Bo James jest zajebisty. (Jeśli to TEN James... Bo jak jakiś inny to wolę Dave'a. Jeśli to TEN Dave... xD) :D
    Ale ten, mogliby iść razem do toalety... Ciekawie mogłoby być. xD
    Idę czytać następny. :)

    OdpowiedzUsuń