Weszłyśmy
do domu tylnym wejściem. Usłyszałam jak moja matka i matka Marry rozmawiają o
tym, że ona zostaje. Podeszłam do drzwi, jak małe dzieci podsłuchiwałyśmy
rozmowy dwóch rodziców. Po krótkiej chwili usłyszeliśmy jak jej mama mówi, że
zostanie u nas na dwa dni. Zaczęłyśmy skakać i piszczeć jak małe dzieci.
Ogólnie mówiąc można było zauważyć to, że przez ten czas kiedy Mar była u mnie
to zachowywałyśmy się jak małe dzieci.
- A z czego
się tak cieszycie, co? – zapytała mama brunetki. Sama nią też była.
A tak
dokładnie to miała czarne malowane włosy, pokręcone i tak mniej więcej do pasa.
Z pewnością długo je zapuszczała. Śniada cera podkreślała jej zielono- brązowe
oczy, które wraz z jej humorem i pogodą zmieniały kolor na bardziej zielony lub
brązowy. Była ładna, mimo swojego wieku nie wyglądała na niego. Miała tak
gdzieś około 35 lat, a wszyscy jej mówili, że nie ma trzydziestki. Takie tam
odmłodzenie. Była wysoka, ja przy swoim wzroście sięgałam jej do połowy głowy.
- Z tego,
że pani zostaje u nas. – powiedziałam z radością.
- Oj ale i
tak nie na długo, później zabiorę ci moją małą Marry. – mówiąc to młodsza
brunetka walnęła się z otwartej dłoni w twarz, a ja się uśmiechnęłam.
- Mamo to
aż 2 dni. – powiedziała Mar.
- Tylko
kochanie.
Wyminęłam je
i poszłam do mamy, która urzędowała w kuchni pichcąc obiad dla naszej 4.
- Co
robisz? – zapytałam stając przy kuchence i patrząc na garnek z zupą.
- Obiad.
- No chyba
widzę. Ale co dokładnie?
-
Niespodzianka, kochanie. – powiedziała z uśmiechem. Pokręciłam głową też się
uśmiechając i wyszłam z kuchni.
- To
idziemy do chłopaków? – zapytała wychodząc z salonu.
- Tak zaraz
tylko musimy się ubrać, a nie łazimy jak sieroty. – oznajmiłam pokazując jej,
że idę na górę. Tak samo zrobiłam, a ona
z mną.
Tam zaczęło
nam odbijać i zamiast ubrać się jak ludzie to ubrałyśmy się jak wieśniaki.
Wyszłam z pokoju mało co nie sikając ze śmiechu, w trakcie kiedy mało co ze
śmiechu nie poleciałam do otwartej łazienki zaśmiała się mama Marry. Od razu na
nią spojrzałam.
- Ale się
ubrałyście. – skomentowała nasze stroje przez śmiech. Ja nie mogąc przestać
tylko pokiwałam głową i poszłam do pokoju gdzie kończyła się ubierać moja
przyjaciółka. Na jej widok wybuchłam śmiechem. Obydwie ubrane byłyśmy w podarte
jasne jeansy, białą bluzkę na ramiączkach, koszulę w kratkę wsadzoną do spodni
i kowbojki. Włosy zaplotłyśmy w warkocze oraz wygrzebałyśmy z mojej mamy pokoju
słomiany kapelusz.
W takim
stroju ludzie na mojej dzielnicy patrzyli się na nas jak na głupków albo
idiotów. Chociaż to jedno i to samo. Pierw poszłyśmy do Jeff’a, nie wiem
dlaczego wydawało mi się, że jest bliżej. A brunetka namawiała mnie żebyśmy
poszły po Will’a, a potem do Izzy’ego.
Ale znając rudą małpę, to jemu by się nie chciało iść.
Po pół
godzinie drogi po polach i zrywaniu trawy, bawiąc się w Lucky Luka dotarliśmy
przed dom kolegi. Weszłyśmy na werandę domu, zapukałyśmy, spojrzałyśmy po sobie
i wybuchłyśmy głośnym śmiechem. Otworzyła nam mama Jeff’a.
- Dzień
dobry, jest może Jeffy? – powiedziałam opanowując śmiech.
- Cześć
dziewczynki. Tak jest zaraz go zawołam. – rzekła patrząc na nasze stroje,
ponownie roześmiałyśmy się. – Jeffrey! Koleżanki do ciebie! Może byś tu
przyszedł! – krzyczała.
- To może
niech pani pójdzie po niego, a my tutaj poczekamy. – stwierdziłam.
- Tak niech
pani po niego pójdzie. – dołączyła Marry.
- Dobrze. –
odpowiedziała i poszła w głąb domu.
Po dłuższym
przekrzykiwaniu się bruneta z jego mamą zrezygnowany podszedł do drzwi. Jednak
na nasz widok jego humor zmienił się o 180 stopni.
- Cześć –
przywitał się – A co wy robicie tak ubrane?
- Stoimy
przed twoim domem, przed twoimi drzwiami do domu… - zaczęła Marry.
- Przed
tobą stojącym w drzwiach od domu – dokończyłam.
- No
wiedze. A po coś przyszłyście konkretnie? – zapytał zaciekawiony.
- Yhym…
Chodź tu do mnie i taj mi tu ucho – powiedziałam. Podszedł do mnie i nastawił
ucho. – Idziesz z nami się najeżać? – zapytałam szeptem.
- I tylko
po to miałem do ciebie podchodzić?
- Tak,
pacanie – zaśmiałam się.
- Ale wy
macie dobry humor. – rzekł Jeff.
- No wiem,
to idziesz? – zadałam pytanie zniecierpliwiona jego odpowiedzią.
- Hmmm…
Noo, mógłbym pójść, ale…
- Człowieku
daj szybciej tą odpowiedź a nie trzymasz naszą kochaną Reb w niepokoju, coś
czuje, że jak jej nie odpowiesz to się zdenerwuje – poinformowała go brunetka.
- Eee…
Dobra poczekajcie pięć minut i idziemy.
Pobiegł na
góre. Zaczęłyśmy rozmawiać o tym jak ona przekonała kolegę. Dosłownie po 5
minutach wybiegł z domu krzycząc do mamy, że idzie do miasta i nie wie kiedy
przyjdzie. Roześmiałyśmy się.
- To gdzie
chcecie iść? – zapytał nagle w połowie drogi do miasta.
- Jak na
razie mamy plan pójść po Will’a, a później wykombinować skądś jakiś alkohol i
gdzieś pość gdzie nogi nas zaniosą. – odpowiedziałam chodźcie za mną, znam
krótszą drogę do niego.
Poszliśmy
przez pola prowadząc ożywioną dyskusję o niczym. Trafiliśmy przed dom rudego po
krótkiej chwili, a tak właściwie to przed tył jego domu. Weszliśmy przez
ogrodzenie, podeszliśmy do drzwi i zapukaliśmy do drzwi, nie wiem jak to
wyszło, ale we troje jednocześnie. Otworzył on sam, spojrzał na mnie i na
przyjaciółkę jak na kompletnych wariatów, a my się roześmiałyśmy.
- Co wy z
siebie zrobiłyście? – zapytał mało co nie wybuchając głośnym śmiechem.
-
Wieśniaków – powiedziałyśmy jednocześnie, roześmiałyśmy się.
- Właśnie
to widać po was.
- Idziesz z
nami pić? – spytał Jeff, spoważniałyśmy nagle.
- Jasne, z
wami zawsze pić – ucieszył się.
- To chodź.
– machnęłam ręką tak aby go zachęcić, poszliśmy na podwórko, a on powiedział
mamie, że idzie z nami.
Po 20
minutach marszu dotarliśmy do jednego z otwartych sklepów, gdzie stało kilku
meneli popijających jakiś tani alkohol. Rudzielec z brunetem podszedł do
jednego z nich i zapytał czy kupią im dwie wódki. No tak, nie ma to jak pić
wódkę. Dał jemu kasę, poszedł do sklepu, kupił co miał kupić, wyszedł ze sklepu
dał jednemu butelkę, a drugiemu chciał oddać pieniądze. Ten powiedział, żeby
sobie zatrzymał i poszliśmy szukać jakiegoś miejsca do spokojnego picia.
A i jeszcze coś dzięki za 2 666 wejść :D
A i jeszcze coś dzięki za 2 666 wejść :D
Pierwsza.:D
OdpowiedzUsuńKrótki toche i średnio mam co napicac... Podobał mi się, owszem. Fajnie, że Marry została jeszcze te dwa dni. Kocham Jeffa, kocham, kocham... Uwielbiam, jak ktoś o nim pisze. Axl taki inny jest w tym opowiadaniu... Ale może dlatego, że tu jeszcze był Willem...
Miło, że coś dodalas, szkoda że krótko i czekam na nową notkę..^.^
Przyjemny rozdział wprowadzający czytelnika w ciąg dalszy. :) Odczuwam niedosyt oraz oczekuję na rozwinięcie się akcji i na głupie pomysły po alkoholu! :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też chociaż go pisałam, bo mogłam opisać całą tą sytuację. Ale... Ale po prostu trochę mi się spieszyło. Cały następny będzie o chlaniu w wykonaniu czwórki.
UsuńPowiem tyle ... zgadzam się z Sheep.
OdpowiedzUsuńI mam pytanie ... czym ty naćpałaś Reb i Marry ? Też chcę to coś! ; P Wiesz, taki efekt Adlera - wieczny zaciesz, kurwa, aż nawet irytujący, ale co tam, mi się podobało. ; )
+ fajne te menele - nie chcieli kasy. ^^
No właśnie wiem że fajni i szczerze mówiąc niczym im tak po prostu odwaliło :D
UsuńJejku, czemu nie wpadłam tu wcześniej ?
OdpowiedzUsuńFuck.
Wszystko co najlepsze zawsze mnie omija.
Czytałam ten rozdział..i jest ZAJEBISTY.
Zdecydowanie chcę więcej, bejbe <3
No to jadę na twój pierwszy rozdział.
Wbijaj do mnie. ;*
nie wiem szczerze mówiąc co napisać, rozdział faktycznie jest krótki. tak jak myślałam, Marry została na jeszcze 2 dni i idą na chlańsko z chłopakami. aż zatęskniłam za wakacjami.. :D
OdpowiedzUsuńmam jakieś takie przeczucie, że na popijawie coś się wydarzy, jakiś pocałunek lub coś.. :DD
no to czekam oczywiście na następny i zapraszam na nowy na: http://all-roads-lead-to-hollywood.blogspot.com/
Nowy rozdział Duff Story! http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/ zapraszam i proszę o komentarz, oraz kliknięcie reakcji. Jeżeli mam przestać powiadamiać wystarczy powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Uśmiałam się jak nigdy :D Dziewczyny naprawdę wyglądały komicznie w tych swoich strojach :D Fajnie się złożyło, że Marry może zostać u niej te dwa dni, coś czuję, że to będą całkiem fajne dwa dni w ich życiu :D
OdpowiedzUsuńKurdeeee, ciekawość mnie zżera jak przebiegnie to ich spotkanie:D zapewne wydarzy się na nim coś niespodziewanego (?!)
Jedyne zastrzeżenie jakie mam do tego rozdziału to to, że jest krótki :( ale liczę na to, że następny będzie dłuuuuższy :)
zapraszam do mnie!